sobota, października 14, 2006

Simplus daje głos po raz pierwszy

Simplus, jak to ma w zwyczaju odwleka, ale przeprasza. Dziś otrzymałem od nich wiadomość następującej treści:


Szanowni Państwo,

Odpowiedź
---------------------------------------------------------------
Serdecznie przepraszamy, czas udzielenia odpowiedzi wydłuży się.
Prosimy o cierpliwość.
 
Odpowiedź odeślemy w możliwie najkrótszym terminie.
 
 
Dziękujemy za kontakt - zapraszamy ponownie.
--------------------------------------------------------------
 
Rachunek elektroniczny w PLUSIE!!!
www.ebok.pl


Ciekawe ile czasu zajmie im przeanalizowanie tekstu który posłałem, mam nadzieje że niedługo, bo wiem, że tak jak i ja, czekacie na odpowiedź ;)

czwartek, października 12, 2006

Quis leget haec?...

Dziś wyjątkowo – bez zdjęcia. Wyjątkowo również szybko się publikuje, ale to tylko dlatego iż postanowiłem napisać meila z tym co mnie gryzie, do naprawdę dużej firmy jaka jest Plus GSM. List ten, mam nadzieje ktoś przeczyta, a może i skomentuje (nie u mnie, o plusie mowa). Choć zapewne jest zbyt długi, by naprawdę kogoś na stanowisku zainteresował... Ale co wam będę truł, sprawdźcie sami:


Nie miałem pojęcia, która możliwość kontaktu z wami wybrać, „Mam sugestie dotyczące usługi Simplus”, „Mam inne sugestie/uwagi”, czy też może swojskie „...lub skontaktuj się z Biurem Obsługi Abonenta”. Skąd problem? Otóż to co chce napisać, podpada pod wszystkie te kategorie, z tego tytułu, list ten, otrzymacie w trzech egzemplarzach (większa szansa, że jednak ktoś go przeczyta). Ale po kolei:

Zaczęło się dość niewinnie, był (jak by to kogoś interesowało) piękny słoneczny dzień, a dokładniej wtorek, dziesiąty dzień bieżącego miesiąca. Siedziałem sobie w pracy, w pocie czoła wypełniając swe obowiązki. W wolnej chwili, postanowiłem sprawdzić ileż mam środków na koncie, bo ostatnio sporo się dzwoniło, pisało itp. Nieistotne...

Mocno się zdziwiłem, gdy telefon po wybraniu „Stan kontra” (*100#), uraczył mnie rzeczową informacją „usługa chwilowo niedostępna, spróbuj ponownie za kilka minut” (cytuje z pamięci, więc cytat może być niedokładny). No cóż... Zdarza się najlepszym, mogło więc i wam. Ale niepokój zaczął mnie ogarniać, gdy ten sam komunikat odwiedził wyświetlacz mego telefonu, pół, a później dwie i trzy godziny później... Przez cały czas nie mogłem sprawdzić ani stanu konta, ani limitu moich darmowych minut, o których zresztą będzie za chwilkę... Wracając, niepokój mój zmienił się w lekkie podenerwowanie, gdy zamiast poprzedniego uprzejmego komunikatu, telefon był zdania iż „Odpowiedz sieci nieznana” (czy cos w ten deseń). No trudno myślę sobie, widać jakaś większa awaria. W tak zwanym międzyczasie, a dokładniej już po 16 (co jak wiadomo ma znaczenie) wykonałem dwa telefony. Pierwszy, po którym otrzymałem zwyczajowa informacje od sieci jak długo rozmawiałem i ile mnie to wyniosło (2 minuty 0,00zł) i druga, której siec nie miała widać ochoty od razu komentować... Zrobiła to gdy już wróciłem do domu, wielkie było me zdziwienie gdyż to co zobaczyłem na swoim wyświetlaczu, było co najmniej zaskakujące „czas rozmowy 3:14, koszt rozmowy 0,14zł”. Hmmm, widać jakiś błąd związku z ta awarią. No ok., straciłem 14gr, nic się nie stało, bo 14gr mnie nie zbawi. O całej sprawie zapomniałem. Przypomniałem sobie dopiero następnego dnia rano, gdy już wszystko działało poprawnie. No może z małym wyjątkiem... Bo po sprawdzeniu ile mi jeszcze tych darmowych minut zostało, otrzymałem sms’em odpowiedz „Aktywne pakiety (1): >Pakiet 5gr/min: 16:0 min:sek 14-10-2006”. Ke?... Jaki kurde (tak kurde, się zdenerwowałem się, a co! wolno mi!) pakiet 5gr/min?! Że niby co że jak? Że gdzie te moje darmowe niecałe dwadzieścia minut? Że niby jak 5gr za minutę, jak darmowe mam? Że niby płacić mam za darmowe? (co i tak miało miejsce, ale o tym później). No to odpalam komputer, odwiedzam stronę simplusa, a tam wraz z prawie zabawnym filmikiem reklamowym, informacja o nowej super promocji 5gr za minutę.

I to w sumie jest pierwsza sprawa. Się pytam ja, dlaczego zabrano mi moje darmowe minuty? Skoro napisane jest, ze mam je 30 dni od momentu aktywowania pakietu? Dwadzieścia sześć dni, to tylko prawie jak trzydzieści... Może innym użytkownikom to nie przeszkadza, ale dla mnie jest istotna różnicą... Czuje się oszukany, a to chyba źle, prawda?

Można to chyba uznać za reklamację, wiec nadaje się do działu „Biuro Obsługi Abonenta”. Czego nie można powiedzieć, o drugiej sprawie..

A druga sprawa... Mam takie pytanie: czy jak cos jest darmowe, to się za to płaci? Wykluczam oczywiście edukacje w naszym pięknym kraju, bo ta żadnym logicznym normom nie podlega, ale według tak ogólnie przyjętych norm i podstawowej logiki, jeśli cos jest darmowe, to się za to nie płaci. Wiec co znaczy pakiet 180ciu darmowych minut, gdy za te minuty place 5zł? To są chyba wtedy tanie minuty, a nie darmowe, prawda? Jeśli się mylę, z chęcią przeczytam opinie kogoś, kto mi w takim razie wytłumaczy co znaczy słowo „darmowe”, bo wszystkie słowniki z którymi się zetknąłem, raczej utwierdzały mnie w mojej wersji definicji tego słowa.

I to chyba cos w sam raz na dział „Mam inne sugestie/uwagi”. Natomiast co do działu „Mam sugestie dotyczące usługi Simplus”, powinna pasować (choć zapewne nie do końca tak jest), sprawa trzecia.

Trzecia sprawa, jest czysta sugestia, odnośnie utrzymywania przy sobie klientów. Jestem z simplusem już (a może dopiero?) od ponad trzech lat. Dlaczego z wami? Otóż zawsze byliście moim zdaniem „elitarni”, korzystając z waszej, zawsze mogłem się poszczycić tym, że wybrałem najlepiej. Przy ciągłym znikaniu pieniędzy i jakości usług i połączeń dawnego POP’a, a obecnego „orange go” i niesamowitemu skostnieniu i braku rozwojowości TAK TAK’a, byliście naprawdę złotym środkiem. Dostępne środki na wyświetlaczu telefonu (co straciłem wraz z nowy, lepszym aparatem...), „pilot plus” itp. Naprawdę cos znaczyły. A w chwili obecnej, zaczyna robić się gorzej... Znacznie gorzej... Czego przykładem jest cały powyższy tekst, oraz to, co zamierzam umieścić poniżej:

Fajnie że macie promocje, wielu ludzi z nich korzysta, wielu dzięki nim od was nie odstępuje, tylko czy potrafi mi ktoś powiedzieć, dlaczego te promocje, miast coraz lepszymi i użyteczniejszymi dla użytkownika, staja się zupełnie absurdalne? Naprawdę stawiacie na to, że każdy poleci na fajny tekst w reklamie, nie zastanawiając się, co też może się pod nim kryć?

Ale kolejny raz – po kolei

Pojawiła się taryfa TEAM7, ze swojakami, moim jak i wielu (nie tylko siedmiu) moich znajomych zdaniem – rewelacja. Ale konkurencja determinowała kolejne kroki, dalej było zdecydowanie lepiej, ale jak to mówią, dobre złego początki. Pojawiła się promocja darmowy numer. Niezły pomysł, jeden numer, do którego można dzwonić całą dobę za free, przez określony czas od doładowania konta określoną kwotą. Pomysł świetny, b prosty i logiczny. Na początku limity dni przez które można było rozmawiać – troszkę zbyt krótkie, ale pod koniec promocji (bodajże ostatni miesiąc), naprawdę stanęliście na wysokości zadania. Miałem (nie tylko zresztą ja), nadzieję, że ta promocja przejdzie do stałej oferty – niestety...

Ale pojawiła się inna promocja „darmowe wieczory i weekendy”. Co darmowe waszym zdaniem znaczy już pisałem. Ale promocja sama w sobie nie była zła, mogłem spokojnie pogadać z każdym w plusie, nie martwiąc się o koszta. Trochę kulało to, iż to 180minut, można było wykupić tylko raz na 30 dni. Trudno, ważne że w ogóle było.

A teraz... No cóż... za 5zł, pakiet 100 minut, każda warta 5gr... Tak to w każdym razie wygląda z mojego punktu widzenia, bo tak zostałem policzony w opisanej przeze mnie powyżej sytuacji. Domyślam się, że w praktyce jest to sto minut, za pięć złotych płatne z góry.

Wracając do obecnej promocji. Nie znam się na tym, ale chyba każda następna promocja, powinna być lepsza od poprzedniej, w tym wypadku jest chyba odwrotnie... Gdyby to 100 minut można wykorzystać o każdej porze dnia i nocy, może była by atrakcyjniejsza. Tak jest tylko gorszą, bo droższa od poprzedniej. Tam na tych samych warunkach za 5zl, miałem 180 minut, tutaj za tą sama kwotę mam 100... Jeśli to jest postęp, to takiego postępu ani sobie, ani wam nie życzę (widać aż tak złośliwy nie jestem).

I tak na koniec, nie zamierzam się odgrażać, że ja sobie od was pójdę, że znajomych od was odwiodę itp., bo mam świadomość, że nie robi wam różnicy pięciu, dziesięciu czy nawet dwudziestu klientów w tą, czy drugą stronę. Ale powiem szczerze, że w ostatnich dniach, naprawdę zacząłem zastanawiać się nad zmiana sieci, zastanówcie się i wy, bo może nie tylko ja?...


Z poważaniem

Tandol

I co wy na to? Z chęcią przeczytam i wasze opinie ;)

środa, października 11, 2006

Streszczenie

Długo nic się tu nie działo... Prawda?... Cóż... Wiele sięza to działo u mnie... Bardzo wiele... I nie martwcie się, nie będę opisywał tu szczegółowo minionych dwóch, a prawie i trzech miesięcy, bo nie warto. Mnie się nie chce, wam się nie chce, nikomu się nie chce, więc powiem skrótowo co i jak, doprawiając tekst odpowiednimi fotografiami (jeśli takowe zajdę, jeśli nie - będę liczył na waszą wyobraźnię ;) ).

Więc bardzo, ale to bardzo skrótowo streszczę miniony czas, ot, tylko po to, by dalej móc pisać troszkę regularniej ;)

Zacznę więc od tego, iż jak wielu z was wiadomo, Tandol zdecydował się i wybrał do szkoły. Fakt faktem, kiedyś to komuś obiecał, dostał motywacje i takie tam, ale jakoś to wszystko się roz...psuło, a szkoła jednak pozostała, czyż bym dorósł? Nie wieżę... Nie istotne... W każdym razie jestem dumnym uczniem LOU1 i ku mej zgrozie i bezbrzeżnemu zdziwieniu – podoba mi się to... Się sam się nie poznaje się...

A tak żeby nie było iż gołosłowny jestem, oto zdjęcie korytarza szkolnego, wiem że o niczym nie świadczy, ale musi wam wystarczyć ;)

Taaaak.... Szkoła... Uhhh.... :]

Ale tutaj niema się póki co, nad czym rozwodzić, mogę tylko wspomnieć iż mój drogi kolega Marcin, o którym tu już kiedyś wspominałem, a nawet dałem cała notkę, jest moim nauczycielem historii i WOSu ;) Kto tego nie przeżył, niech wie – kolega nauczyciel, to chyba jedna z najdziwniejszych rzeczy, jaka mnie w życiu spotkała... Co prawda miałem z nim póki co tylko jedne zajęcia, ale i tak jest to cos na kształt pomieszania koszmaru z marzeniem... Z jednej strony – rewelacja, świetne kontakty z nauczycielem, a z drugiej... Nie chce taryf ulgowych, których on mi zresztą nie da, trzeba „udawać” ucznia i... No kurcze... Dziwne to i trudne, ale po następnych zajęciach może bardziej szczegółowo opisze to wrażenie ;)

Przejdźmy jednak dalej. Ostatnimi czasy udało mi się też troszkę na boku dorobić, jak? A bardzo prosto i przyjemnie, zakładając anteny na dachach różnych domów ;) Co w tym takiego przyjemnego? Otóż jak zapewne kojarzycie, anteny zakłada się na dachach, a jak dachy, to wysokość, jak wysokość to i przestrzeń oraz (w najgorszym wypadku) sympatyczne widoczki :) Ot, taka próbka


To posiadłość w Lednogórze, więc kawałek od Poznania, naprawdę fajna okolica, a i dom niczego sobie ;)

Jeden dzień na dachu, a kolejny.. Cóż... na poddaszu, montując instalacje...


Oczywiście nie tylko za miastem była praca, w mieście też się troszkę dzieje ;) I mimo że nie tak spektakularne, to jednak i miejskie widoki potrafią być ciekawe ;)

Czasem można zajrzeć w jakiś komin,

a czasem...No nie wiem czy powinienem umieszczać ta fote w miejscu publicznym, ale to największy telewizor jaki w życiu widziałem (nie żebym wiele widział, bo tak nie jest) i po prostu nie potrafię się tym widokiem z wami nie podzielić... ;) Oto i on ;)

Ale żebyście nie myśleli, że tylko tyle robiłem... Zdarzyło mi się i zaprząc do pracy, mój wymagający od co najmniej miesiąca naprawy rower, do ciężkiej pracy, czyli kulania mego dupska po lesie ;) Efektem tego, są dwie, poniższe fotki. Było ich więcej, ale co więcej kogo? ;)

I słońce nad Luboniem...

A potem nastał tydzień, w którym zapadła decyzja i od przyszłego tygodnia, będę posiadywał w dwóch kioskach :) Sporadycznie w starym dobrym na Głogowskiej i ciągle oraz na że tak powiem „stałe”, w kiosku przy poznańskim dworcu PKS. Jak do tego doszło? Otóż uprzejmi ludzie z RUCHU, zapytali moich rodziców, czy nie chcą budki w takim, ruchliwym i naprawdę dochodowym miejscu. Rodzice nie byli do końca przekonani, za to młody się zdecydował, wiec jak na to nie spojrzeć, będzie moim pracodawcą ;) Mówiąc o tym, nie mogę nie wspomnieć, o pewnych perturbacjach związanych z ta decyzją. Perturbacjami tymi są nowe obowiązki i maszyny z którymi to przyjdzie nam pracować. Mowa o ładowarce do komkart, paytelu, oraz, najstraszniejszej – lottomacie...

Pewnie o tym nie wiecie, lecz pracować z nim ( wersji oficjalnej rzecz jasna), może tylko pracownik, który ukończył dwunastogodzinny kurs obsługi tego pudła, zakończony egzaminem... Zaczęły się wiec nasze poranne pielgrzymki do ubogiej i sypiącej się rudery, czyli oddziału LOTTO, w poznaniu... Jeśli ktoś nie wyczuł ironii w tekście, załączam odpowiednie fotki.

Zacznę od tej z zewnątrz


Później dodam taką wewnątrz

By zakończyć poniższą

Jak sami widzicie, aż się serce kraje, w jak ciężkich warunkach Ci ludzie tam pracują.. Uwierzycie ze gdzieniegdzie klimatyzacje trzeba regulować ręcznie, bo nie ma pilota? Horror, terror, wyzysk i totalna degrengolada...

A tak serio, to zerknijcie na następną fotkę i powiedzcie z czym wam się to kojarzy...

Ja swoje typy mam, podzielę się z nimi może przy okazji...

Wracając, egzamin oczywiście udało się zdać, choć... Cóż... Nie zdanie go, graniczyło w moim odczuciu z cudem... Ale co ja tam wiem... ;)

I to chyba wszystko :) Bo co miałbym więcej napisać? Mogę się jeszcze pochwalić iż mój pies wraz z kotem zżyli się jak cholera



Co świadczy o tym iż przyjaźń międzygatunkowa jest naprawdę możliwa, a ta wiedza daje mi nowa nadzieję na... Cóż... Na powiedzmy lepsze kontakty i stosunki „międzyludzkie”... ;)

Mógłbym jeszcze wspomnieć tu o tym, jak bardzo zawiodłem się na kimś, kto jest dla mnie ważny, a udowodnił mi, iż usuniecie mnie ze swojego życia, to jak pstryknięcie palcami... Miła perspektywa, nie sądzicie? Strasznie dowartościowuje... Ale są i nowe znajomości, które jednak dają troszkę wiary w siebie i w to, że mogę mieć pewną wartość ;) Dziękuję panno Hanno ;)

I to już chyba naprawdę koniec tej notki, postaram się być bardziej systematyczny i nie dopuścić do kolejnych takich przerw. A co mi z tego starania wyjdzie... Dowiecie się mam nadzieje niebawem ;)