środa, maja 14, 2008

Słonie

Słoń jaki jest, każdy widzi. A przynajmniej widział lub wie, bo niestety, lub jak kto woli – na szczęście, nie mamy w naszym pięknym, niezwykle ciepłym i słonecznym kraju zbyt wielu okazji do widywania tych zwierząt. Ja „widzieć się” z jakimkolwiek słoniem miałem okazję ostatni raz gdy chodziłem do zawodówki. Słoniem tym, a właściwie słonicą była Kinga, legendarna już mieszkanka poznańskiego Starego Zoo. Niestety, a może po raz kolejny - na szczęście, Kindze zdechło się lata temu. Piszę na szczęście, bo gdy miałem okazje widzieć ja ostatni raz, przedstawiała się raczej mizernie. Stała bujając się na boki i zajadając trawę. Stara, kompletnie znudzona i zniszczona latami spędzonymi w kiepskich warunkach. Była chlubą zoo, a wyglądała jak żywy argument, by to zoo zamknąć... Nie było czego oglądać, a o „podziwianiu majestatycznego zwierzęcia” nie mogło wręcz być mowy. Więc gdy na tuTeju przeczytałem informację o rozkładającym się na Wildzie w okolicach ul. Chwiałkowskiego cyrku i paradujących z tego tytułu po pobliskim trawniku słoniach, stwierdziłem że miło by było się tam wybrać. Podzieliłem się tym pomysłem z Natalią, zareagowała bardzo optymistycznie i uzgodniliśmy, że gdy zjawi się u mnie w środę, wybierzemy się na spacer po mieście i przy okazji pooglądamy niecodziennych przybyszy :)
Ale nim coś o słoniach napiszę, czy pokażę zdjęcia, muszę troszkę ponarzekać. Tym razem nietypowo, bo na miejsce w którym raczej nie bywam ;) Chodzi o centrum handlowe, ale takie nie byle jakie, tylko zbierający pochwały, nagrody i ochy oraz liczne achy – Stary Browar. Miejsc takich staram się raczej unikać, ale czasem trzeba skorzystać z dobrodziejstw jakie ofiarują – jednym z tych dobrodziejstw są darmowe toalety, których w Poznaniu, jako w cywilizowanym, europejskim, prężnie rozwijającym się mieście nie uświadczysz. W to miejsce mamy co prawda zaszczane bramy i więdnące od nadmiaru amoniaku drzewa w parkach miejskich, ale jakoś dziwnym trafem miałem ochotę po załatwieniu się umyć ręce, a że dawno nie padało, ciężko było o świeżą kałużę na mieście... Poza tym – Natalia chciała się przebrać w zakupioną na deptaku koszulkę. Weszliśmy więc do Starego Browaru i udaliśmy się w stronę toalet. Co zastała Natalia w damskiej – nie wiem. Mogę natomiast powiedzieć czym uraczył mnie kibelek męski. Znaczy... Nie mam zamiaru opisywać tutaj konstrukcji muszli klozetowej, rozwiązań zamków do kabin, czy opisywać geometrii umywalek, ale chciałbym napomknąć coś, o tamtejszych pisuarach. Otóż, wyglądają one tak

w pierwszej chwili pomyślałem – ale fajne, dotychczas widywałem takie tylko na filmach i to amerykańskich, takich, w których występują drogie hotele. Dziś już wiem, że życzę całemu męskiemu rodowi, by już tylko na filmach można było je oglądać... Dlaczego? Otóż by załatwić co trzeba przed takim pisuarem, należy stanąć w kałuży moczu, po czym dorzucić (czy może raczej dolać?) coś do tej kałuży od siebie, mocząc przy tym spodnie i buty... Po raz pierwszy, dla mnie, jako faceta, oddawanie moczu było skomplikowane i wymagało pewnych zdolności ekwilibrystycznych (jak to zrobić, by nogi były możliwie daleko od pisuaru i nie zaryć nosem w ścianę), prestidigitatorskich (jedna ręka na ścianie, druga wiadomo, a spodnie trzymają się na tyłku same), oraz pęcherza – strongmana (co by i ostatnia kroplę na pół metra w dal posłać). Nigdy nie przypuszczałem, że zwykłe pisuary mogą zapewnić tak niezapomniane wrażenia i emocjonujące przeżycia...
A skoro już jestem przy wrażeniach i przeżyciach, czas przejść do meritum, czyli słoni :)
Z daleka wyglądały tak

a to co mnie zdziwiło, to brak jakiegokolwiek zabezpieczenia, od zwierząt dzielą ludzi tylko dwa sznurki i biało – czerwona taśma, dzięki czemu ma się wrażenie, że słoń może w każdej chwili do nas podejść.



Szczerze powiedziawszy, to pewnie gdyby zechciał mógłby podejść, w końcu wątpię że taki sznureczek mógłby być dla niego jakąkolwiek przeszkodą. Jesteśmy przyzwyczajeni do zwierząt zamkniętych w klatkach, lub na innych wymyślnych wybiegach, a tutaj, zupełnie znienacka staje się przed tak majestatycznym stworzeniem, od którego dzielą nas niecałe 3 metry trawnika i kilka linek... A gdy minęło pierwsze wrażenie, chwyciliśmy za aparat by zrobić kilka zdjęć lepszej jakości. Część z nich robiła Natala co zresztą widać na załączonym obrazku

a część robiłem ja, które są czyje – nie wiemy :)
A oto słonie :)
I pierwszy, dziwny jak dla mnie widok – chodzące po trawniku słonie, a za nimi wieżowce

To chyba najstarszy osobnik, był największy i co jak widać na obrazku, często posypywał się ziemią

Tylko ten, z całej piątki posiadał kły

Pozostałe słonie nie miały ich wcale, lub miały ich resztki







Byliśmy na tyle blisko, że można było zrobić całkiem ładne zdjęcie oka jednego ze słoni



Gdy już nam się znudziło pstrykanie, ruszyliśmy w stronę Hetmańskiej, by tam wsiąść w tramwaj. Nie byłbym sobą, gdybym nie przeciągnął Natalii przez jakieś dziwne miejsca – tym razem były to ogródki działkowe zaraz przy rzeczonej ulicy. Zawsze wydawało mi się, że musi tam być okropnie z racji tak blisko przebiegającej ruchliwej ulicy. Myliłem się – nie jest tak źle, ale mimo to, wole swoja działkę na Zawadach, która jest zdecydowanie cichszym i przytulniejszym miejscem. A o działkach wspominam tylko dlatego, iż udało mi się zauważyć tam coś sympatycznego i zrobić temu czemuś zdjęcie

Nie wiem co to, czy mysz, czy beztrombny słoń, jakiś kangur, czy jak Natalia sugerowała – hefalump. Ważne że był sympatyczny i wywołał na chwilę uśmiech (nie żebyśmy byli ponurzy, ale czasem miło zobaczyć coś niespotykanego ;) )Uśmiechnęliście się? Jeśli tak – to dobrze i zapraszam na kolejną notkę, jeśli nie – też zapraszam, może następnym razem wywołam czymś wasz uśmiech? :)
Do następnej :)

Etykiety: ,

3 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Tyle słoni w całym mieście,
Nie widziałeś tego jeszcze,
Popatrz, o popatrz..

Wiatr rozwiewa ich wspomnienia,
Głupie słonie jedzą ziemię,
Popatrz, o popatrz

Brudne trąby, brudne uszy,
Dzisiaj rzeźnik je ogłuszy,
Hej!

nanananananana ;)

P.S.Zdecydowanie Hefalump ;)

7:34 PM  
Blogger Syrenka said...

Też je widziałam, mam kilka fotek zrobionych przez D. - to było piękne - zobaczyć takie zwierzątka w centrum miasta.
Acha - nie wiem czy wiesz, ale w tym roku Nowe ZOO wzbogaci się o 7 słoni, które mają przylecieć samolotem, a potem z Ławicy przetransportowane przez całe miasto na miejsce przeznaczenia. Liczę, że będę miała okazję obejrzeć tę operację :]

A poza tym co u Ciebie? Nie odzywasz się kompletnie ;>

12:06 AM  
Anonymous Anonimowy said...

zajęty jest wciąż i wciąż ;)

11:53 AM  

Prześlij komentarz

<< Home