wtorek, listopada 28, 2006

Po przerwie

No cóż... Na starcie uprzejmie przeproszę za przerwę wywołana moim szokiem adaptacyjnym, który to jest efektem zmiany pracy na w którymś tam poście opisywany pokrótce kiosk.
I jeśli drogi czytelniku pierwsze zdanie wydaje Ci się zagmatwane, nie wiem czy warto Ci się dalej z tym tekstem zmagać ;)
A może wcale nie będzie tak źle? Któż to wie? No nie ważne ;) Zaczynamy:

Kto ma pamięć dobrą, pamięta co jadł na śniadanie, kto ma rewelacyjna, może odkopie w jej czeluściach (albo zwyczajnie zerknie niżej gdzie wszystko widać) fakt iż ostatni post (a właściwie dwa), który (a właściwie które) tu napisałem był (lub były), bez zdjęć, dziś to sobie odbije i kilka fotek wstawię (nie za dużo tych nawiasów?). Ale nim i to nastąpi, wypadało by cos o Plusie, jego odpowiedziach i mojej ogólnie rzecz biorąc arcyciekawej konwersacji z ww. firma wspomnieć. No więc na mój list, otrzymałem i drugą, że tak powiem ukonkretyzowaną odpowiedz, bez owijania w bawełnę, oto ona:


Szanowni Państwo,
poniżej znajduje się nasza odpowiedź na Państwa wiadomość skierowaną
do Plus.

Jeżeli chcecie Państwo uzupełnić przesłaną wcześniej korespondencje o
dodatkowe informacje to prosimy ODPOWIEDZIEĆ na tę wiadomość.

[===> Wprowadź odpowiedź pod tą linią <===]

[===> Wprowadź odpowiedź nad tą linią <===]

Temat
---------------------------------------------------------------
quis leget haec...


Wątek dyskusji
---------------------------------------------------------------
Odpowiedź (Paweł Dąbrowski) - 16-10-2006 08:33
Uprzejmie Pana informujemy, iż abyśmy mogli przekazać Pana wiadomość od Departamentu Reklamacji prosimy o uzupełnienie poniższych danych:
- Imię i nazwisko lub nazwę firmy;
- Adres zamieszkania lub siedziby firmy;
- Numer telefonu lub konta Klienta;
- Określenie przedmiotu reklamacji wraz z uzasadnieniem.

Dodatkowo informujemy, iż reklamację może złożyć tylko właściciel konta.


Nie odpisałem im... Mogłem, a nawet i chciałem na początku, ale jakoś brak czasu, nowa praca (bo wierzcie mi, praca w kiosku na głogowskiej, a praca w kiosku na PKS’ie, to dwie zupełnie różne sprawy...) i refleksja, że ja się ładnie postaram nawiązać dialog, a Plus puści tekst w machinę spychającą i znów jakiś biedny Paweł Dąbrowski, czy inny Jan Kowalski będzie się musiał podpisać pod odpowiedzią której nie napisał, na list którego nie czytał... Ot rzeczywistość... Więc zostawiłem sprawę plusa w spokoju. Choć o czymś nie mogę nie wspomnieć. A dokładniej o małej zmianie w ich nowej, promocji, czyli 100 minut po 5gr każda. Kilka dni, nie pamiętam już ile, po otrzymaniu ode mnie listu, Plus, a właściwie Simplus, uraczył mnie, jak i innych użytkowników swej promocji SMS’em, w którym to chwalił się iż z tanich minut nie trzeba już korzystać od 16 do 8 rano, teraz można to robić cała dobę! (jak by ktoś nie zauważył wykrzyknik ma nadawać wypowiedzi ironiczny ton, dziękuje) Czyli tak jak ja sugerowałem w swym liście... I tak, wiem, to mało prawdopodobne, a wręcz nieprawdopodobne że ja miałem z tym cos wspólnego, ale jak mi smutno, to zawsze mogę sobie pomyśleć, że jeden z komunikacyjnych krezusów, zauważył moja skromna postać, a nawet usłuchał jej głosu. Ale to jak już naprawdę nie mam się czym pocieszać... ;)

I to by było na tyle w kwestii Plusa, bo i co tu więcej pisać? Teraz egoistycznie i egocentrycznie zajmę się sobą. Więc jak łatwo wywnioskować z faktu pojawienia się kolejnej notki, żyję :] Natomiast z daty w której się pojawiła, a raczej z zestawienia dat tej i poprzedniej notki, można łatwo dojść do wniosku iż nie mam zbyt wiele czasu. Jeśli ktoś chce żebym mu o tym ponarzekał, zapraszam, można mnie odwiedzić, albo zwyczajnie odezwać się na tlenie lub gg, tam, gdy już jakiegoś wieczoru chwilę znajdę, będę narzekał aż strach. Tutaj nie mam zamiaru ;)
Ale w domu bywam tak rzadko, aż się pies przez to zasępia


Ślicznie się zasępił, nieprawdaż? Ale przyznam się, że nie wiem czy to z mojej winy (udawajmy proszę że nie widać tam tej ręki z kciukiem wywołującej ta psią minę, dziękuje), czy może zaczyna się czuć zdominowany i sterroryzowany przez kota, który mimo iż tu wygląda absolutnie niewinnie

Jest jednym z dwunastu diabłów a do tego rośnie jak na drożdżach i zaczynamy się w domu bać, że przerośnie psa... I mamę... I mnie... I że trzeba będzie mu co rano całą krowę do miski wkładać...I kupić sobie paralizatory w razie by się zdenerwował, a w dziury w zębach powstawiać kapsułki z cyjankiem – na wypadek awarii paralizatorów... Ot, kotek....

Ale o nich może kiedy indziej, jak wywiną cos naprawdę wartego odnotowania. Wracajmy do konkretów. A z konkretów... Cóż... Nadal się uczę,

nie mam pojęcia jakim cudem trwam w szkole i wstaję co drugi weekend tylko po to, by odsiedzieć kilka godzin w niewygodnej ławce, po czym udać się do kiosku i kolejne kilka godzin czekać na klienta który powie lub zrobi coś niestosownego, dzięki czemu będę mógł sobie pojeździć na nim i całej jego rodzinie do szóstego pokolenia włącznie, co by uciekł z podkulonym ogonem, lub lepiej – postawił się i dał mi możliwość opuszczenia tej kioskowatej klatki w celu... Se pozwolę przemilczeć.. ;)

Czy coś jeszcze? Hmm, no udało mi się odwiedzić wystawę psów która niedawno odbyła się w poznaniu. Niestety nie strzelę wam tu fotorelacji, bo zapomniałem naładować telefon, a co z a tym idzie zdjęć zbyt wielu nie zrobiłem. Ale kto nie był, niech nie żałuje – niema czego. Tłok, smród i ludzie od psów dziwniejsi. Tu macie dowód

Swoja drogą, bardziej to przypominało wystawę ludzi niż psów, bo nie szło nie odnieść wrażenia, że właściciele psów, nie swoje pupilki chcą pokazać, a przede wszystkim siebie. Zwyczajnie, obrzydliwie bogaci ludzie, którzy chcą być oryginalni i „na topie” – „The Freak Show”
Ale co mi do tego?

Za to przekonałem się też, że są jeszcze i pozytywnie zakręceni ludzie, jak? Po prostu, podążając którejś soboty, ze szkoły w kierunku kiosku, przemierzałem wzdłuż ulicę Ratajczaka, nie wiem dlaczego, lecz zerknąłem na mijany przypadkiem kosz, o taki:


Co w nim zaskakującego i pozytywnie zakręconego? Przyjrzyjcie się bliżej ;)


Stałem wiec na środku chodnika, w lekkim deszczu i jak kompletny idiota fotografowałem śmietnik za pomocą telefonu :] A wszystko dlatego, że ktoś przykleił do niego mały, plastikowy haczyk z napisem „the meaning of life”, urzekło mnie to ;)

I to chyba będzie na tyle, bo co tu więcej pisać? Teraz będę miał pewnie trosze więcej czasu, więc może częściej uda mi się coś naskrobać, nie traćcie zatem nadziei i zaglądajcie od czasu do czasu, kto wie, co was tu może zaskoczyć ;)