czwartek, maja 18, 2006

Mokry łazarz

Wyszedłem dziś na rower, z założeniem, iż wrócę do domu, grubo po 23. W planie, miałem odwiedzenie Sakurexa, w jej odległej i zielonej Mosinie, krótką wizytę u Ra i w końcu nocne lądowanie u Seby, w celu: zrobi parę zdjęć po zmroku, prawdziwym aparatem.. Niestety w drodze do Mosiny, rozpadało się na dobre... Nie żebym bał się deszczu, ale nie zawsze ma się ochotę moknąc do cna... Zatrzymałem się na nieużywanym przystanku przy ul. Hetmańskiej. I siedziałem czekając, aż deszcz zelżeje na tyle, by wracanie do domu miało sens. Doczekałem się, ale jak to u mnie bywa, nie potrafiłem ot tak wrócić. Jako że moknąc naprawdę nie chciałem, nie wypuszczałem się daleko, podjechałem kawałek do Rynku Łazarskiego, o tej godzinie i przy tej pogodzie kompletnie pustego. Może nie tak kompletnie, bo kręciła się po nim niemrawo ekipa sprzątająca, a na jednym ze straganów ktoś spał... Nawet strzeliłem temu komuś zdjęcie, ale nie będę go tu umieszczał... Chociaż kto chce, ten je pewnie zobaczy... Ale dziwnie mi na stronie, publicznie wywalać takie fotki...

Po zwiedzeniu sobie rynku, oraz zrobieniu jeszcze kilku, co najmniej średnio udanych fotek, „ruszyłem w ulice”. By znaleźć jakiś ciekawy temat, czy cos...

Jedyne co znalazłem, to jeszcze więcej wody i rzeczy, których bez prawdziwego aparatu nie ma sensu fotografować... Ale znalazły się i takie, które „jakoś” się prezentują.
Jedna z nich jest kałuża, ciągnąca się wzdłuż ulicy Kolejowej. Trochę wody, a gdy dobrze spojrzeć, całkiem ładnie wygląda...
Gdy postanowiłem już wracać, zaplatałem się w ulice Calliera. Tam, znalazłem intrygująco wyglądająca studzienkę kanalizacyjna. Jak by to dziwnie nie brzmiało, mam nadzieje, że zdjęcie wyjaśnia, o co mi chodziło ;)
A że na narożniku Calliera i Łukaszewicza znajduje się moja podstawówka, czyli dumnie brzmiąca „Szkoła podstawowa nr 9”, nieomieszkałem i tam zajrzeć. Z kilku zrobionych tam zdjęć, zdecydowałem się wrzucić właśnie to.
Nie jeden mecz rozegrałem broniąc, lub strzelając na ta bramkę... Oczywiście w pierwszych klasach i na dużych przerwach. Bo tylko wtedy brakowało miejsca na pozostałych boiskach i grało się byle gdzie i byle czym.



I tu wyjątek, bo piąte zdjęcie w tej notce, co mi się nie zdarza.

Piąta fotką, jest inna bramka, dorzucam ją dlatego, gdyż wydaje mi się, ze razem z pierwszą, doskonale oddają klimat szkoły...



Bo taka właśnie była „dziewiątka”... Kto nigdy nie był w tej okolicy, nie zrozumie, ten, kto był, na pewno mocno odczuje tamtejszy klimat. Bo ten, jest wręcz namacalny. Potwierdzi wam to Jacek, na którym to miejsce, zrobiło z tego co pamiętam, niekorzystne wrażenie. Ale jednak wrażenie.

Co do całej notki, nie jest zabawna tak jak poprzednie... No cóż, każdy ma czasem „gorsze dni”. A skąd gorsze dni? Moja sprawa ;) Ale na pewno nakręca je dodatkowo pogoda... Bo choć lubię taką aurę, to czasem nastraja mnie nad wyraz smutocholijnie...

Do następnego ;) Posted by Picasa

5 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

wiesz Tadolku, pojezdzilam dzis moim Koza V-power Racerem wlasnie w eszczu, wsrod pustych ulic...szkoda, ze nie pokazalm Ci tego co pokazac chcialam :D

12:33 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Sprostowanko-szkoła zrobiła na mnie specyficzne wrażenie,ale na pewno nie "niekorzystne".Będąc tam poczułem się jak w teledysku "brick in the wall":)

5:01 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Hihihi, teraz mi się przypomniało, że Mama powtarzała mi jak byłam mała, żebyym nie chodziła bawić się na Kolejową, bo tam są tylko niegrzeczni chłopcy ;p;p;p

1:44 AM  
Blogger Tandol said...

I niech zgadne - nie sluchalas mamy, prawda? :>

12:52 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Słuchałam. Byłam grzeczną córeczką...;]

1:54 AM  

Prześlij komentarz

<< Home