piątek, kwietnia 28, 2006

Masa Krytyczna?

Pewnie dziwi znak zapytania w temacie... No mnie nie dziwi... I Jacka nie dziwi... I pewnie znajdą się jeszcze jacyś, których nie dziwi... Po prostu nie mam pojęcia czy rzeczona Masa Krytyczna odbyła się czy nie... Gdy dotarłem na stary rynek, była godzina 18:29 (co prawie widać na zdjęciu poniżej, tam co prawda jest 18:33, ale chwilę już tam stałem (dla mniej bystrych, tudzież matematycznie ułomnych 4 minuty)) i rynek świecił pustką... W koncu masa teoretycznie rusza o 18:20... I może nie zupełnie pustką, ponieważ przewijali się tam jacyś ludzi z parasolami i tego typu tałatajstwem. Rowerzystów nie stwierdziłem... No może przemknął jeden, jak się później okazało również spóźniony „masowicz”. Jacek, który również nie dotarł na czas skontaktował się ze mną i wpadł na całkiem niegłupi pomysł: „ Spotkajmy się na kaponierze, może masa będzie tamtędy przejeżdżać, podłączymy się”. No to udałem się w stronę Kapo. Na miejscu, mokry jak i ja Jacek, na swym świeżo odmalowanym rowerze, wzbogaconym o przerzutkę i manetki klasy Deore rozłożył ręce (moment uchwycony poniżej ;)). Postaliśmy, nikt się nie zjawił, cisza, spokój (nie licząc korków setek samochodów i hałasu oraz smrodu jaki robią..). Tam zadzwonił do mnie Konio, z zapytaniem którędy jedzie masa, bo jest w pracy, na 10 piętrze wieżowca i jeśli przejeżdża w okolicach multikina, mógłby zrobić zdjęcie telefonem kolegi. Poinformowałem go co i jak, po czym udaliśmy się z Jacem pod stary browar. Tam znów zadzwonił Konio, po czym pokazał nam jak przykleja swój, bądź co bądź, chudy tyłek do szyby wieżowca na dziesiątym piętrze... Takich widoków się nie zapomina... I bynajmniej nie jest to powód do radości... Korzystając z tego, iż rower stał pod daszkiem zrobiłem mu fotę, oto on, moja niewiarygodnie awaryjna i mokra Mangusta... Jak nie ma błotników bywa ładna ;) Widać też kawałek koła Jacka, który za wszelka cenę chce być sławny i ładuje mi się w kadr... No nie ważne...
Wybraliśmy się ponownie na stary rynek. Po co? „Bo stąd blisko” jak to powiedział Jac. Tak jak by na stary było daleko.. No dobra.. Może z jego piątkowa jest troszkę dalej... Ale co tam ;) Tam padło ostatnie zdjęcie, nazwałbym je „Dwóch mokrych debili” :P Dość adekwatna nazwa ;)
I to chyba właściwie wszystko... Jest za dwadzieścia dziesiąta wieczór, a ja na 22 do pracy... Na (tu zbieżność cyfr) dwadzieścia dwie godziny... Więc trzymajcie za mnie kciuki i do następnego ;) Posted by Picasa

Etykiety:

3 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

hehe, coś wam chłopcy nie wyszło?
:)

1:09 AM  
Blogger Tandol said...

E tam nie wyszlo... I tak bylo fajnie :P

12:42 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Najbardziej rozbil mnie fragment z Koniem...probowalam zmienic o nim zdanie, no nie moge :P Musze Pomponskiemu powiedziec ze fajnie wyszedl na foto z mr T. :D

12:07 PM  

Prześlij komentarz

<< Home